Cartland Barbara - Miłość jest kluczem, Cartland Barbara

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Cartland Barbara
Miłość jest kluczem
Przegrywając w karty do bajecznie bogatego hrabiego sumę,
której nigdy nie zdoła spłacić, sir Anthony Linwood liczy tylko
na pomysłowość swojej siostry Minervy.
Zuchwały i niebezpieczny plan ocalenia brata od hańby,
wymagający od niej zręczności i nie lada odwagi, stał się
jednocześnie początkiem zupełnie nowego układu między
dwojgiem przeciwników w tej rozgrywce.
OD AUTORKI
W 878 roku Duńczycy przeprawili się dużymi siłami przez Morze
Północne i uderzyli na miasteczko Chippenham, potem zajęli ziemie
Wessex, a następnie część Wschodniej Anglii i Rochester. Król Alfred
ze swym wojskiem musiał wycofać się w głąb kraju.
Sześć lat później Anglicy wrócili na swoje ziemie, lecz
odzyskiwali je stopniowo, atakując niewielkimi oddziałami kolejne
wioski i osady na Wschodnim Wybrzeżu. Anglicy zagarniali plony
najeźdźców, a czasem także ich kobiety.
Przez wiele lat w tej części kraju, zwłaszcza w hrabstwie Norfolk,
budowano ufortyfikowane domy i jeszcze długo strażnicy z wysokich
wież wypatrywali duńskich statków na horyzoncie.
Przypomniała mi się cała ta historia, gdy zobaczyłam w Norfolku
przepiękny dom pana St. Johna Fotiego, strzeżony przez kilka
obronnych wieżyczek. Budowla była pierwotnie własnością zakonu
benedyktynów, którzy ponadto zostawili po sobie przepis na norfolski
poncz, słynny z niezwykłych właściwości leczniczych.
Pan St. John Foti za moją poradą zaczął sprzedawać ów nektar,
który odniósł niebywały sukces najpierw w Anglii, potem na
kontynencie, a wreszcie nawet w Japonii. Wkrótce zamówień było
tyle, że pan Foti znacznie rozbudował swoją fabryczkę i wprowadził
trójzmianowy system pracy.
Piękno krajobrazu hrabstwa Norfolk, wspaniała katedra w Ely
oraz inne liczne zabytki stanowią część fascynującej angielskiej
historii.
1
1833
Minerva zawołała przez okno dzieci bawiące się w ogrodzie.
Ociągały się z porzuceniem wznoszonego właśnie na brzegu
strumienia zamku z piasku. Ich siostra miała cichą nadzieję, że nie
przemoczyły ubrań, nie trzeba więc będzie przebierać ich w suche
rzeczy. I bez tego miała dość zajęć.
Zawołała po raz drugi. David, bardziej posłuszny z tej dwójki,
odłożył łopatkę i ruszył w stronę domu. Był bardzo urodziwym
chłopcem. Przywodził na myśl swego starszego brata, a także
nieżyjącego już ojca, który był wyjątkowo przystojnym mężczyzną.
Spoglądając na braci, Minerva zawsze odczuwała ukłucie bólu,
tak bardzo jej przypominali ukochanego ojca. Po jego śmierci wciąż
tęskniła za możliwością poważnej z kimś rozmowy. Pragnienia tego
nie był w stanie zaspokoić jej starszy brat, Anthony — wołali na niego
Tony — gdy przyjeżdżał z Londynu. Koniecznie chciał wtedy
opowiedzieć jej o wszystkich rozrywkach, w których uczestniczył,
szczególnie zaś o wyścigach.
Konie były wielką pasją sir Anthony'ego Linwooda. Niestety
mogli sobie pozwolić tylko na dwa konie i jednego kucyka tutaj, na
wsi. Tony w żaden sposób nie zdołałby utrzymać nawet najmniejszej
stajni w Londynie. Skromnych dochodów ledwie mu starczało na
niewielkie mieszkanko w Mayfair. Jak żartem mawiała Minerva,
jedyną zaletą tego lokum był dobry adres.
Doskonale rozumiała, że Tony uważałby to z pewnością za nudne,
wolałaby jednak, by zamieszkał razem z nimi na wsi. Skończyłoby się
dotrzymywanie za wszelką cenę kroku o wiele zamożniejszym
przyjaciołom. Dobrze zarazem wiedziała, że dwudziestodwuletniemu
młodzieńcowi światowe życie może się wydawać nadzwyczaj
pociągające. W rezultacie starała się nie robić bratu wymówek, że
David i Lucy są pozbawieni wszelkich przyjemności. Po prostu nie
starczało już na to pieniędzy.
Patrząc na zbliżającego się Davida, dostrzegła, że ma dziurę w
koszuli. Nie zwróciła mu uwagi, powiedziała jedynie:
— Idź umyj ręce. Obiad stygnie!
Następnie popatrzyła na Lucy, zajętą sadzeniem stokrotek wokół
piaskowego zamku.
— Lucy, kochanie! — zawołała. — David jest głodny, ja też!
Dziewczynka stanęła na nóżkach. Jak na swoje sześć lat
wyglądała bardzo dziecinnie i przypominała aniołka. Była naprawdę
śliczna — blond włoski, błękitne oczy i jasna cera, jakby nigdy nie
tknięta słońcem. Na pierwszy rzut oka zdawało się, że nie jest istotą
ludzką, ale zjawiskiem, które przed chwilą musiało spłynąć z nieba.
Gdy biegła teraz przez trawnik z wyciągniętymi rączkami, mogła się z
urody wydawać repliką Minervy.
— Przepraszam, bardzo przepraszam! — wołała. — Tak bardzo
chciałam dokończyć swój Czarodziejski Zamek.
— Skończysz po obiedzie — odparła Minerva.
Pochwyciła dziewczynkę na ręce, wniosła do domu i postawiła
przy dębowych schodach.
— A teraz szybciutko umyj ręce, bo David zje wszystko i
będziesz chodziła głodna!
Lucy wydała cieniutki pisk — w połowie był on śmiechem, w
połowie protestem — i pobiegła na górę.
Wspaniałe dębowe schody pochodziły z okresu późniejszego niż
sam budynek, Ich poręcz podtrzymywały dziwaczne brodate postacie,
urzekające wszystkie dzieci, które się tu urodziły i wychowywały.
Minerva ruszyła spiesznie korytarzykiem z hallu do jadalni,
niedużego pokoju z wychodzącymi na ogród oknami, z grubymi
belkami u sufitu i dębową boazerią na ścianach. Wnętrze przywodziło
na myśl dawne czasy i dawnych właścicieli — zakonników, do
których opactwa ten dom niegdyś należał.
Nakładając gulasz niecierpliwie wyczekującemu Davidowi,
Minerva wcale nie myślała o historii wyzierającej tu z każdego kąta,
ale o
Tonym. W duchu liczyła, że tym razem przyjedzie z zamku, by
się z nią zobaczyć. Mogło się jednak zdarzyć, iż bawiąc się wesoło,
Tony zajrzy do domu tylko na chwilkę. Wyobrażała sobie, jak to brat
jeździ na wspaniałych rumakach hrabiego i flirtuje z pięknymi
paniami, które znajdują się — jak jej mówi! — wśród zaproszonych
gości.
Minervie do głowy nawet nie przyszło, że ona również mogłaby
się tam znaleźć. Od śmierci rodziców przywykła do życia w
domowym zaciszu i zajmowania się młodszym rodzeństwem. Nawet
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzonowiec.htw.pl
  • Odnośniki