Cortazar Julio - Opowieści o kronopiach i famach i inne historie,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Julio Cortazar
Opowie
ś
ci o kronopiach
i famach i inne historie
Tłumaczenie - Zofia Ch
ą
dzy
ń
ska
Opracowanie - Piotr Parafiniuk
INSTRUKCJE
Codzienne zmi
ę
kczanie cegły, codzienne torowanie sobie drogi w kleistej masie, która siebie
nazywa
ś
wiatem, codzienne zderzanie si
ę
z sze
ś
cianem o ohydnej nazwie, w psim
zadowoleniu,
Ŝ
e wszystko jest na swoim miejscu, obok ta sama kobieta, te same buty, ten sam
zapach tej samej pasty do z
ę
bów, ten sam smutek domów naprzeciwko, brudnej tablicy okien
czasu z szyldem HOTEL DE BELGIQUE.
Jak niech
ę
tny byk r
ą
bn
ąć
głow
ą
w przezroczyst
ą
mas
ę
, wewn
ą
trz której pijemy porann
ą
kaw
ę
i otwieramy gazet
ę
,
Ŝ
eby dowiedzie
ć
si
ę
, co si
ę
dzieje we wszystkich k
ą
tach szklanej cegły.
Nie zgadza
ć
si
ę
, by delikatny akt naci
ś
ni
ę
cia klamki u drzwi, ten akt, który mógłby wszystko
odmieni
ć
, przeszedł w zwykły codzienny odruch, do widzenia, kochana, bu
ź
ka, do
zobaczenia.
Ś
cisn
ąć
ły
Ŝ
eczk
ę
i czu
ć
pod palcami pulsowanie metalu, jego podejrzane ostrze
Ŝ
enie. Jak
Ŝ
e
boli odmawianie ły
Ŝ
eczce, sprzeciwianie si
ę
drzwiom, negowanie tego wszystkiego, co
przyzwyczajenie wylizało do zadowalaj
ą
cej gładko
ś
ci. O ile
Ŝ
pro
ś
ciej spełni
ć
łatw
ą
pro
ś
b
ę
ły
Ŝ
eczki: u
Ŝ
ywa
ć
jej do mieszania kawy.
Przecie
Ŝ
nie ma w tym nic złego,
Ŝ
e rzeczy spotykaj
ą
nas codziennie od nowa i s
ą
takie same.
I nie to jest wa
Ŝ
ne,
Ŝ
e obok nas jest ta sama kobieta, ten sam zegarek i
Ŝ
e otwarta ksi
ąŜ
ka na
stoliku znowu jedzie na rowerze naszych okularów. Có
Ŝ
mogłoby w tym by
ć
złego. A jednak
niby smutny byk trzeba pochyli
ć
łeb, ze
ś
rodka kryształowej cegły przepchn
ąć
si
ę
na
zewn
ą
trz ku temu innemu tak niedaleko nas, nieuchwytnemu jak pikador, cho
ć
by stał
najbli
Ŝ
ej byka. Dr
ę
czy
ć
oczy patrzeniem na to, co przesuwa si
ę
po niebie, chytrze
podszywaj
ą
c si
ę
pod zarejestrowan
ą
w naszym umy
ś
le nazw
ę
chmury. Nie wyobra
Ŝ
aj sobie,
Ŝ
e telefon poda ci numery, które chciałby
ś
nakr
ę
ci
ć
. Dlaczego miałby ci je poda
ć
? Jedyne, co
nast
ą
pi, to to, co ju
Ŝ
przygotowałe
ś
i zadecydowałe
ś
, ponure odbicie twych nadziei, ta małpa,
co na stole czochra si
ę
i dr
Ŝ
y z zimna. Rozbij tej małpie łeb, wal od
ś
rodka ku
ś
cianom i
przebij si
ę
na zewn
ą
trz. Och, jak
ś
piewaj
ą
o pi
ę
tro wy
Ŝ
ej! Jest nad nami pi
ę
tro, a na nim inni
ludzie. Jest nad nami pi
ę
tro, gdzie
Ŝ
yj
ą
ludzie, co nawet nie podejrzewaj
ą
,
Ŝ
e istnieje ni
Ŝ
sze
pi
ę
tro, i
Ŝ
e wszyscy tkwimy wewn
ą
trz szklanej cegły. Je
Ŝ
eli nagle mól przysiadzie na brze
Ŝ
ku
ołówka pulsuj
ą
c niby bł
ę
dny ognik, popatrz na niego - ja patrz
ę
, dotykam jego male
ń
kiego
serduszka i słysz
ę
je, ten mól d
ź
wi
ę
czy w masie zamro
Ŝ
onego szkła, nie wszystko jest
stracone. Kiedy otworz
ą
si
ę
drzwi, a ja wychyl
ę
si
ę
i spojrz
ę
w dół klatki schodowej, b
ę
d
ę
wiedział,
Ŝ
e tam, na dole zaczyna si
ę
ulica; nie jej zaakceptowany model, nie domy ju
Ŝ
wiedziane, nie hotel z przeciwka: ulica - zdyszana d
Ŝ
ungla, gdzie ka
Ŝ
da chwila mo
Ŝ
e run
ąć
na
mnie magnoli
ą
, gdzie twarze b
ę
d
ą
stawały si
ę
, gdy na nie spojrz
ę
, gdy posun
ę
si
ę
o krok w
przód, gdy łokciami, rz
ę
sami, paznokciami doszcz
ę
tnie rozwal
ę
si
ę
o szklan
ą
mas
ę
cegły i
postawi
ę
Ŝ
ycie na jedn
ą
kart
ę
, id
ą
c krok za krokiem po gazet
ę
na rogu.
JAK PŁAKA
Ć
Instrukcja
Nie bacz
ą
c na przyczyny, skupmy si
ę
na prawidłowym sposobie płakania, pod czym nale
Ŝ
y
rozumie
ć
podchlipywanie ani nie wywołuj
ą
ce wi
ę
kszego poruszenia, ani nie b
ę
d
ą
ce afrontem
dla u
ś
miechu przez sw
ą
równoległo
ść
i t
ę
pe podobie
ń
stwo. Zwykłe, przeci
ę
tne chlipanie
polega na ogólnym skurczu twarzy i d
ź
wi
ę
ku, któremu towarzysz
ą
łzy i smarki, te ostatnie
dopiero pod koniec, bowiem płacz ko
ń
czy si
ę
, kiedy energicznie wysi
ą
ka
ć
nos.
Aby płaka
ć
, skieruj wyobra
ź
ni
ę
na siebie samego, a je
Ŝ
eli ci si
ę
to nie uda, poniewa
Ŝ
nabrałe
ś
zwyczaju wierzenia w
ś
wiat zewn
ę
trzny, pomy
ś
l o kaczce, któr
ą
oblazły mrówki, albo o tych
zatokach w Cie
ś
ninie Magellana,
do których nie wpływa nigdy nikt.
Przechodz
ą
c do płaczu jako takiego, nale
Ŝ
y efektownie zakry
ć
twarz obiema r
ę
kami, dłonie
do wewn
ą
trz. Dzieciom poleca si
ę
płakanie w r
ę
kaw kurteczki, najlepiej w rogu pokoju.
Ś
redni czas trwania płaczu - trzy minuty.
JAK
Ś
PIEWA
Ć
Instrukcja
Zacznij od stłuczenia wszystkich luster, opu
ść
ramiona, zagap si
ę
na
ś
cian
ę
,
zapomnij si
ę
.
Zanu
ć
jedn
ą
nut
ę
, wsłuchaj si
ę
w ni
ą
od wewn
ą
trz. Je
Ŝ
eli usłyszysz (ale to nast
ą
pi o wiele

ź
niej) co
ś
w rodzaju krajobrazu pogr
ąŜ
onego w strachu, płon
ą
ce stosy po
ś
ród kamieni, a
mi
ę
dzy nimi półnagie sylwetki w kucki, mam wra
Ŝ
enie,
Ŝ
e jeste
ś
na dobrej drodze - podobnie
gdy usłyszysz rzek
ę
, po której spływaj
ą
Ŝ
ółte i czarne barki, gdy usłyszysz zapach chleba,
dotyk palców, cie
ń
konia.
Potem zakup solfe
Ŝ
i frak, z łaski swojej nie
ś
piewaj przez nos i zostaw w spokoju
Schumanna.
JAK SI
Ę
BA
Ć
Instrukcja - przykład
W pewnym szkockim miasteczku sprzedaj
ą
ksi
ąŜ
ki z biał
ą
stronic
ą
w
ś
rodku tomu. Kto
otworzy ksi
ąŜ
k
ę
na tej stronicy o trzeciej po południu - umrze.
Na Piazza del Quirinale w Rzymie istnieje punkt (do dziewi
ę
tnastego wieku znany
wtajemniczonym), sk
ą
d wida
ć
przy pełni ksi
ęŜ
yca pos
ą
gi Dioskurów, jak z wolna poruszaj
ą
si
ę
walcz
ą
c ze swymi staj
ą
cymi d
ę
ba ko
ń
mi.
W Amalfi, tam gdzie ko
ń
czy si
ę
strefa przybrze
Ŝ
na, jest molo wchodz
ą
ce w morze i w noc.
Hen poza ostatni
ą
latarni
ą
słycha
ć
szczekanie psa.
Pewien pan wyciska past
ę
z tubki na szczotk
ę
do z
ę
bów. Nagle widzi drobn
ą
figurk
ę
kobiety
le
Ŝą
cej na wznak, z koralu lub mi
ę
kiszu chleba, poci
ą
gni
ę
tego farb
ą
.
Gdy otwierasz szaf
ę
, by wyj
ąć
koszul
ę
, wypada na ziemi
ę
stary kalendarz, który rozlatuje si
ę
,
pokrywaj
ą
c bielizn
ę
tysi
ą
cami brudnych motyli z papieru.
Słyszano o pewnym komiwoja
Ŝ
erze, którego zacz
ą
ł bole
ć
lewy nadgarstek, dokładnie pod
zegarkiem. Kiedy zdj
ą
ł zegarek, trysn
ę
ła krew: na ciele był
ś
lad drobnych spiczastych
z
ą
bków. Doktor ko
ń
czy swe badanie, a diagnoza uspokaja nas:
jego niski, kordialny głos poprzedza leki, na które, siedz
ą
c za biurkiem, wła
ś
nie wypisuje
recept
ę
. Od czasu do czasu podnosi głow
ę
i u
ś
miecha si
ę
, by doda
ć
nam otuchy: nie ma si
ę
czym przejmowa
ć
, za tydzie
ń
b
ę
dziemy zdrowi. Uszcz
ęś
liwieni mo
ś
cimy si
ę
w fotelu i z
roztargnieniem rozgl
ą
damy dokoła. W półcieniu pod stołem widzimy nogi doktora: podkasał
sobie spodnie ponad kolana i wida
ć
,
Ŝ
e na nogach ma damskie po
ń
czochy.
JAK ROZUMIE
Ć
TRZY SŁAWNE OBRAZY
Instrukcja
a) Miło
ść
niebia
ń
ska i miło
ść
ziemska
TYCJANA
Ten niezno
ś
ny obraz przedstawia czuwanie przy zmarłym nad brzegiem Jordanu. Niecz
ę
sto
t
ę
pocie malarza udało si
ę
z wi
ę
ksz
ą
pogard
ą
potraktowa
ć
nadziej
ę
rodzaju ludzkiego na
Mesjasza, który
ś
wieci nieobecno
ś
ci
ą
;
nieobecny na obrazie, który jest
ś
wiatem, straszliwie
błyszczy w nieprzystojnym ziewni
ę
ciu marmurowego grobowca, podczas gdy anioł,
obarczony misj
ą
ogłoszenia wiadomo
ś
ci o zmartwychwstaniu jego udr
ę
czonego ciała, t
ę
po
czeka, a
Ŝ
dopełni
ą
si
ę
znaki. Zb
ę
dne jest tłumaczenie,
Ŝ
e anioł jest postaci
ą
nag
ą
,
prostytuuj
ą
c
ą
si
ę
w swojej cudownej pulchno
ś
ci i przebran
ą
za Mari
ę
Magdalen
ę
w chwili,
gdy jak na po
ś
miewisko prawdziwa Maria Magdalena powoli idzie ku nam drog
ą
(gdzie dla
kontrastu puchnie truj
ą
ce blu
ź
nierstwo dwóch królików). Dziecko wkładaj
ą
ce r
ę
k
ę
do
grobowca - to Luter, a mo
Ŝ
e Diabeł. A o postaci przyodzianej w suknie powiadaj
ą
,
Ŝ
e jest
Glona, która za chwil
ę
ma ogłosi
ć
,
Ŝ
e wszelkie ludzkie ambicje dokładnie mieszcz
ą
si
ę
w
misce; ale jest
ź
le namalowana i skłania do my
ś
lenia o sztucznym ja
ś
minie albo błyskawicy z
kaszki manny.
b) Dama
z jednoro
Ŝ
cem
RAFAELA
Saint-Simon dopatrywał si
ę
w tym portrecie wyznania herezji. Jednoro
Ŝ
ec, narwal, plugawa
perła w medalionie udaj
ą
ca gruszk
ę
i spojrzenie Magdaleny Strozzi utkwione z przera
Ŝ
eniem
w miejscu, w którym ewentualnie mogłaby dojrze
ć
sceny lubie
Ŝ
ne lub okrutne: Rafael Sanzio
wykłamał tu swoj
ą
najstraszliwsz
ą
prawd
ę
. Intensywnie zielony kolor twarzy tej postaci długi
czas przypisywano gangrenie lub te
Ŝ
wiosennemu przesileniu dnia z noc
ą
.
Jednoro
Ŝ
ec,
zwierz
ę
falliczne, musiał zarazi
ć
j
ą
, w jej ciele drzemi
ą
grzechy
ś
wiata. Pó
ź
niej odkryto,
Ŝ
e
wystarczy zmy
ć
pokłady farby poło
Ŝ
one przez trzech zaciekłych wrogów Rafaela: Carlosa
Hog, Wincentego Grosjean zwanego "Marmurem" i starszego Rubensa. Pierwsza warstwa
była zielona, druga zielona, trzecia biała. Nietrudno dopatrzy
ć
si
ę
w tym troistego symbolu
ć
my, której skrzydła, przymocowane do trupiego kadłuba, sprawiaj
ą
,
Ŝ
e trudno j
ą
odró
Ŝ
ni
ć
od
płatków ró
Ŝ
y. Ile
Ŝ
razy Magdalena Strozzi
ś
cinała biał
ą

Ŝę
i słyszała, jak j
ę
czy jej mi
ę
dzy
palcami, wykr
ę
ca si
ę
i skoml
ę
słabiutko, niby drobna mandragora lub jedna z tych jaszczurek,
które
ś
piewaj
ą
jak ptaki-liry na widok lustra! Lecz było za pó
ź
no i
ć
ma-trupia główka ukłuła
j
ą
. Rafael wiedział o tym, wyczuł,
Ŝ
e jest bliska
ś
mierci. By wymalowa
ć
j
ą
wiernie, dodał jej
jednoro
Ŝ
ca, symbol czysto
ś
ci, baranka i narwala równocze
ś
nie, który pije z r
ę
ki dziewicy. Ale
maluj
ą
c j
ą
widział
ć
m
ę
, wi
ę
c ten jednoro
Ŝ
ec zabija sw
ą
pani
ą
, w jej majestatyczn
ą
pier
ś
wbija
z po
Ŝą
dliwo
ś
ci
ą
swój nieczysty róg, powtarza czynno
ść
le
Ŝą
c
ą
u
ź
ródeł. To, co kobieta
trzyma w dłoniach - to tajemny kielich, z którego wszyscy pili
ś
my nie wiedz
ą
c, pragnienie,
które zaspokajali
ś
my przez inne usta, wino czerwone i pieniste, z którego bior
ą
si
ę
gwiazdy,
robaki i dworce kolejowe.
c)
Portret Henryka Ósmego
HOLBEINA
Na tym obrazie chciano widzie
ć
polowanie na słonie, map
ę
Rosji, konstelacj
ę
Liry, portret
papie
Ŝ
a przebranego za Henryka Ósmego, burz
ę
na Morzu Sargassa lub owego złocistego
polipa, który
Ŝ
yje w okolicach Jawy, pod wpływem cytryn lekko kicha, po czym umiera
wydaj
ą
c cichutki gwizd.
Ka
Ŝ
da z tych interpretacji jest słuszna, je
Ŝ
eli chodzi o ogólny układ obrazu, zarówno gdy
patrzymy na niego tak, jak wisi, jak gdy zawiesimy go bokiem lub do góry nogami. Ró
Ŝ
nice
polegaj
ą
na szczegółach: pozostaje
ś
rodek, który jest ZŁOTEM, cyfr
ą
SIEDEM, OSTRYG
Ą
dostrzegaln
ą
w rejonach kapelusz-sznureczek z główk
ą
- PERŁ
Ą
(błyszcz
ą
c
ą
k
ę
pk
ą
pereł na
ubraniu lub te
Ŝ
centralnie poło
Ŝ
onym krajem) i ogólny KRZYK absolutnie zielony, bij
ą
cy z
cało
ś
ci.
Zdob
ą
d
ź
si
ę
na prosty eksperyment: pojed
ź
do Rzymu i połó
Ŝ
r
ę
k
ę
na sercu króla, a
zrozumiesz genesis morza. Jeszcze pro
ś
ciej jest przybli
Ŝ
y
ć
zapalon
ą
ś
wiec
ę
do jego oczu.
Wtedy wida
ć
,
Ŝ
e
to nie jest twarz,
Ŝ
e o
ś
lepiona głowa ksi
ęŜ
yca,
ś
ci
ę
ta niby głowy
m
ę
czenników pa
ń
skich, toczy si
ę
po tle z przejrzystych kółeczek i poduszeczek. Nie bł
ą
dzi
ten, kto widzi w tej burzliwej skamielinie walk
ę
leopardów. Ale s
ą
i powolne sztylety z
marmuru, paziowie z
Ŝ
erani nud
ą
w długich kru
Ŝ
gankach, zawiły dialog pomi
ę
dzy
halabardami a tr
ą
dem. Królowanie człowieka jest tylko stronic
ą
historii, lecz on nie wie o tym
i oboj
ę
tnie igra z r
ę
kawiczkami i jelonkami. Ten człowiek, który na ciebie patrzy, powraca z
piekła. Odsu
ń
si
ę
od obrazu, a wtedy zobaczysz, jak powoli si
ę
u
ś
miecha, bo
jest wydr
ąŜ
any,
nadziany powietrzem, z tyłu podtrzymuj
ą
go suche r
ę
ce niby figur
ę
z kart, kiedy ustawia si
ę
zamek i wszystko dr
Ŝ
y. A oto morał: "Nie ma trzeciego wymiaru, ziemia jest płaska, człowiek
pełza. Alleluja". Mo
Ŝ
e mówi to diabeł, a mo
Ŝ
e chcesz w to wierzy
ć
, bo mówi ci to król.
JAK NALE
ś
Y T
Ę
PI
Ć
MRÓWKI W RZYMIE
Instrukcja
Mrówki zjedz
ą
Rzym - tak jest powiedziane. Ła
Ŝą
w
ś
ród kocich łbów. Wilczyco, jaki
go
ś
ciniec drogich kamieni przerzyna ci gardło? Z której strony wypływaj
ą
ź
ródlane wody,
Ŝ
ywe tablice, dr
Ŝą
ce kamee, o północy mamrocz
ą
ce histori
ę
dynastii i rocznic? Trzeba by
znale
źć
serce, które ka
Ŝ
e bi
ć
fontannom, a
Ŝ
eby ustrzec je przed mrówkami, i zorganizowa
ć
w
tym mie
ś
cie wezbranej krwi i rogów obfito
ś
ci, stercz
ą
cych niby r
ę
ce
ś
lepca, jaki
ś
obrz
ę
d
wybawienia, aby przyszło
ść
mogła piłowa
ć
sobie z
ę
by o wzgórza, wyrwa
ć
si
ę
łagodna i
bezsilna, całkowicie wolna od mrówek.
Najpierw nale
Ŝ
y zlokalizowa
ć
ź
ródła, co nie jest trudne, bowiem na kolorowych mapach
ź
ródła, fontanny i wodotryski s
ą
w kolorze niebieskim; trzeba tylko ich dobrze poszuka
ć
, a
potem obrysowa
ć
niebieskim ołówkiem, niebieskim, nie czerwonym, poniewa
Ŝ
dobra mapa
Rzymu sama jest czerwona, tak jak Rzym. Na czerwieni Rzymu niebieski ołówek zaznaczy
fiołkowo ka
Ŝ
de
ź
ródło i w ten sposób b
ę
dziemy pewni,
Ŝ
e mamy je wszystkie i znamy
ulistnienie wód.
W wi
ę
kszym skupieniu i ciszy nale
Ŝ
y wwierca
ć
si
ę
w nieprzezroczysty kamie
ń
, pod którym
wij
ą
si
ę
rt
ę
ciowe
Ŝ
yły, cierpliwie zgł
ę
bia
ć
znak ka
Ŝ
dego
ź
ródła, w jasne ksi
ęŜ
ycowe noce
trzyma
ć
miłosn
ą
stra
Ŝ
przy cesarskich wazach, a
Ŝ
z takiej ilo
ś
ci zielonego szeptu, z takiego
kwietnego gruchania narodz
ą
si
ę
kierunki, konfluencje,
nowe ulice,
ś
YWE. Nie
ś
pi
ą
c, nale
Ŝ
y
nimi pój
ść
z leszczynowymi pr
ę
tami w formie widełek, trójk
ą
ta (po dwie ró
Ŝ
d
Ŝ
ki w ka
Ŝ
dej
r
ę
ce, jedna przytrzymywana lu
ź
no palcami), wszystko niewidoczne dla karabinierów i
ludno
ś
ci uprzejmie nieufnej, pój
ść
z nimi do Kwirynału, podej
ść
na Campidoglio, z krzykiem
biega
ć
po Pincio, nieruchomym pojawieniem si
ę
na podobie
ń
stwo kuli ognistej zakłóci
ć
porz
ą
dek Piazza delia Esedra, i w ten sposób z głuchych, w gł
ę
bi ziemi le
Ŝą
cych metali
wydoby
ć
nazwy podziemnych rzek. I nie prosi
ć
o pomoc nigdy, nikogo.
Wtedy ujrzymy, jak w tej marmurowej dłoni płyn
ą
harmonijne
Ŝ
yły, przez igraszki wód,
przez podst
ę
pne sztuczki, i podchodz
ą
c bli
Ŝ
ej, coraz bli
Ŝ
ej, b
ę
dziemy napływa
ć
, obejmowa
ć
si
ę
, stwarza
ć
arterie, wylewa
ć
si
ę
twardo na centralny plac, gdzie pulsuje b
ę
ben z płynnego
szkła, korze
ń
pobladłych kielichów, gł
ę
boki ko
ń
. I ju
Ŝ
b
ę
dziemy wiedzieli, gdzie, w jakiej
nawie wapiennej, gdzie, po
ś
ród małych szkieletów lemurów, bije jego czas, jego wodne serce.
Trudno b
ę
dzie dowiedzie
ć
si
ę
tego, ale si
ę
dowiemy. Wtedy wyt
ę
pimy mrówki po
Ŝą
daj
ą
ce
ź
ródeł, zalepimy galerie, które ci ohydni górnicy dra
Ŝą
, a
Ŝ
eby dotrze
ć
do tajnego
Ŝ
ycia
Rzymu. Wyt
ę
pimy mrówki przez sam fakt doj
ś
cia wcze
ś
niej od nich do głównego
ź
ródła. I
odjedziemy nocnym poci
ą
giem, uciekaj
ą
c przed m
ś
ciwymi lamiami, po
ś
ród zakonnic i
Ŝ
ołnierzy, potajemnie szcz
ęś
liwi.
WCHODZENIE PO SCHODACH
Instrukcja
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzonowiec.htw.pl
  • Odnośniki