X


 

Ciotki - Anna Drzewiecka - ebook,

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niniejsza
darmowa publikacja
zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji
.
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
. Zabronione s¹
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym
Anna Drzewiecka
Ciotki
Redaktor prowadzący:
Katarzyna Kolowca-Chmura
Łamanie:
Edycja
Korekta:
Dariusz Godoś
© Copyright by Wydawnictwo M, Kraków 2012
ISBN 978-83-7595-406-7
ISBN wersji cyfrowej 978-83-7595-515-6
Wydawnictwo M
ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków
tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75
e-mail: mwydawnictwo@mwydawnictwo.pl
www.mwydawnictwo.pl
www.ksiegarniakatolicka.pl
Na początku było
drzewo...
Pierwsze było drzewo. To od niego zaczyna się ta historia. Wyrosło
na porośniętym łąką niedużym wzniesieniu, pośród rozlewisk płynącej
tu rzeki Bug. Mijały lata, a niewielka samosiejka rozrosła się w
rozłożystą lipę. Opodal piął się ku górze brzozowy młodnik, a nieco
dalej widniał gęsty, mroczny las.
Opowieść mogłaby się zaczynać w zupełnie innym miejscu, gdyby
nie to, że ten malowniczy zakątek przyciągnął uwagę pewnego
wędrownego cieśli, którego podróż właśnie tutaj znalazła swój kres.
Zgodnie z rodzinnym przekazem, ów cieśla był synem bojara, ut-
racjuszem, który przywędrował na Polesie z Litwy, uciekając przed wi-
erzycielami, u których narobił długów pod zastaw majątku. I tu rodzi
się poważna wątpliwość. Nie potrafię dociec, ile w rodzinnych opow-
ieściach jest prawdy, a ile zupełnej fikcji. Bardzo często się zdarza, że
ludzie opowiadają niestworzone historie o swoim pochodzeniu, i
niemal w każdej takiej opowieści musi być zubożały szlachcic, ut-
racjusz przegrywający majątek w karty albo jakiś inny marnotrawny
syn wydziedziczony przez ojca. Może więc bojar był prawdziwy? A
może to nie był bojar, tylko bojarzyn? Czyli po prostu wolny od
pańszczyzny, często zamożny chłop. Obojętne, jaką wersję przyjmiemy
za prawdziwą, pewne jest, że ów litewski „bojar”, czyli pradziadek mo-
jej babci, w jakimś momencie swojego życia znalazł się na Polesiu,
gdzie ożenił się z miejscową dziewczyną z polskiej rodziny. Choć może
lepiej byłoby powiedzieć, że wżenił się w gospodarkę. Dochowali się
razem licznego, bo dziesięcioosobowego potomstwa – w większości
synów. Dziadek mojej babci był najmłodszy z tej czeredki i jedyny, z
4/18
którego w gospodarstwie nie było większego pożytku. Nie ciągnęło go
do roli. Starsze rodzeństwo kolejno zakładało rodziny, budowało sobie
chałupy i dzieliło na części ojcowiznę. Najmłodszy nie był tym zaint-
eresowany. Lubił włóczyć się po okolicy i marzył o podróżach. W
końcu postanowił ruszyć do miasta, by tam wyuczyć się jakiegoś za-
wodu. W ten sposób dotarł do Brześcia i trafił do warsztatu ciesiel-
skiego. Nie wiadomo, czy pokierował nim przypadek, czy też świadoma
decyzja, w każdym razie nie mógł chyba trafić lepiej. Ten fach dał mu
możliwość wędrowania od wioski do wioski, od osady do osady, od
domu do domu i wszędzie znajdował coś do wybudowania lub chociaż
do naprawienia. Do tego zmieniał wciąż otoczenie, podróżował. Nie
były to, co prawda, bardzo dalekie podróże, ale miał to, co lubił na-
jbardziej – był w ciągłym ruchu. Każda wędrówka jednak kiedyś się
kończy i ta podróż jego życia także musiała dobiec kresu. Znalazła go
na nadbużańskiej łące przy rozłożystej lipie – w miejscu, gdzie później
stanął dom, w którym przyszła na świat moja babcia. Najpierw jednak
urodziła się w nim jej matka, a córka owego wędrownego cieśli, który
tutaj, na wołyńsko-poleskim pograniczu, znalazł sobie i żonę, i miejsce
do życia.
Dom swój cieśla wybudował solidny i dosyć obszerny. Sam bowiem
– pochodząc z wielodzietnej rodziny – być może również planował
liczne potomstwo. Niestety, plany te pokrzyżował zły los. Z kilkorga
dzieci tylko Waleria, matka mojej babci – czyli moja prababcia, dożyła
pełnoletniości. Wszystkie inne zmarły w dzieciństwie.
Znam ten dom tylko z opowiadań rodzinnych. Wojenna zawierucha
zmiotła go niemal całkowicie z powierzchni ziemi, a to, co z niego po-
zostało, rozpadło się ostatecznie w późniejszych latach. Był jednak taki
czas, gdy rozgrywały się w nim wszystkie najważniejsze wydarzenia
rodzinne – narodziny dzieci, wesela, które w ciepłej porze roku wy-
chodziły z niego do ogrodu, i pożegnania zmarłych, podczas których,
zgodnie z tradycją, zatrzymywano stojący w jadalni zegar i zasłaniano
wszystkie lustra.
  [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzonowiec.htw.pl
  • Odnośniki



     

    Drogi uĹźytkowniku!

    W trosce o komfort korzystania z naszego serwisu chcemy dostarczać Ci coraz lepsze usługi. By móc to robić prosimy, abyś wyraził zgodę na dopasowanie treści marketingowych do Twoich zachowań w serwisie. Zgoda ta pozwoli nam częściowo finansować rozwój świadczonych usług.

    Pamiętaj, że dbamy o Twoją prywatność. Nie zwiększamy zakresu naszych uprawnień bez Twojej zgody. Zadbamy również o bezpieczeństwo Twoich danych. Wyrażoną zgodę możesz cofnąć w każdej chwili.

     Tak, zgadzam się na nadanie mi "cookie" i korzystanie z danych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu dopasowania treści do moich potrzeb. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

     Tak, zgadzam się na przetwarzanie moich danych osobowych przez Administratora Serwisu i jego partnerĂłw w celu personalizowania wyświetlanych mi reklam i dostosowania do mnie prezentowanych treści marketingowych. Przeczytałem(am) Politykę prywatności. Rozumiem ją i akceptuję.

    Wyrażenie powyższych zgód jest dobrowolne i możesz je w dowolnym momencie wycofać poprzez opcję: "Twoje zgody", dostępnej w prawym, dolnym rogu strony lub poprzez usunięcie "cookies" w swojej przeglądarce dla powyżej strony, z tym, że wycofanie zgody nie będzie miało wpływu na zgodność z prawem przetwarzania na podstawie zgody, przed jej wycofaniem.