Chong Stephanie 01 - Zmysłowa gra, Chong Stephanie

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Chong Stephanie
Zmysłowa gra
Serena jest aniołem stróżem i ma misję do wykonania. Ośmiela
się przekroczyć próg tajemniczego nocnego klubu, by uratować
swojego podopiecznego – wschodzącą gwiazdę Hollywood –
który wpadł w złe towarzystwo. Na jej drodze staje
niebezpieczny i przystojny arcydemon Julian. Choć obiecał
sobie, że już nigdy nie straci głowy dla żadnej kobiety, Julian
czuje, że seksowna i urocza anielica budzi w nim uśpione od
wieków emocje. Ich zmysłowa gra, w której stawką jest ludzkie
życie, może skazać ich na męki w piekle lub... wieczność
niebiańskich rozkoszy.
PROLOG
Hotel Lussuria, Las Vegas
Luciana Rossetti jak mało kto potrafiła docenić sztukę
sporządzania trucizn.
W ciągu dwustu lat zgłębiła tajemnice trujących roślin,
ekstraktów ze zwierząt i zabójczych bakterii. Jad żmii, wąglik,
wilcza jagoda, jad kiełbasiany - uwielbiała je wszystkie.
Niepowtarzalne właściwości toksyn napełniały Lucianę radością.
W ręce trzymała małą fiolkę z tajemniczym płynem, a jej
jasnozielone oczy błyszczały z zachwytu. Mroczne światło, które
padało z kryształowych żyrandoli, nadawało cieczy szarawy,
złowieszczy odcień.
Zawartość buteleczki wyglądała niewinnie. Niczym woda
święcona. Bez koloru. Bez zapachu. Bez smaku. Czysta
doskonałość.
Fiolka nie zawierała dobrodziejstwa. Wypełniała ją klątwa, która
mogła zrodzić się tylko i wyłącznie
w głowie demona. Klątwa, która miała zwrócić piekłu innego
złego ducha.
- Co to za mikstura, moja droga?
Głos kochanka wyrwał Lucianę z zamyślenia. Mężczyzna musnął
jej szyję ustami, a ręką pogładził czarne loki. Lucianę przeszły
złowrogie ciarki. Jakby spodziewała się czegoś przerażającego.
- To coś doskonałego,
mio caro
- odpowiedziała łagodnym i
słodkim głosem.
Wiedziała, że nikomu nie może ujawnić zawartości buteleczki.
Zwłaszcza Corbinowi. Byli ze sobą od trzech miesięcy. Tyle
czasu wystarczyło Lucianie, by zrozumieć, że Corbin nie dawał
sobą manipulować. Nie można było mu ufać. Ze swoim
nieskazitelnym nordyckim wyglądem mógłby zostać twarzą
kampanii reklamowej klubu golfowego. Z jego bursztynowych
oczu bił jednak chłód okrucieństwa.
Demony w służbie u Corbina darzyły go szacunkiem, ale też
panicznie się go bały. Nie na darmo nosił tytuł Arcydemona.
Luciana miała świadomość, że związek z demonem narażał ją na
wielkie niebezpieczeństwo. Aby osiągnąć swój cel, gotowa była
jednak na wszystko, a Corbin był najkrótszą drogą do realizacji
planów. Luciana najbardziej na świecie pragnęła zemsty.
Corbin przyciągnął ją do siebie. Opadając na welurową sofę,
Luciana mocniej zacisnęła fiolkę w dłoni. Przeszywało ją
bursztynowe spojrzenie demona. Patrzył na nią jak wygłodniały
lew na swoją ofiarę. Luciana odważnie spojrzała kochankowi
prosto w oczy. „Nie dam się pożreć", pomyślała.
W jednej chwili szczególny nastrój prysnął i Corbin gwałtownie
odepchnął Lucianę.
- Sprawdźmy, jak działa twój eliksir.
- Znajdziemy tu gdzieś psa? - zapytała Luciana.
- Psa? Nie, ale jeden z pokojowych mógłby nam pomóc.
Corbin sięgnął po telefon.
- Przyślij do mnie tego gościa, który rozbił wazę.
Lucianie zrobiło się żal pokojowego, gdy go zobaczyła. Był tak
delikatny, że aż skurczył się pod uściskiem dłoni Corbina. Marna
namiastka demona. „Kruchy jak człowiek", pomyślała.
- Wiesz, że waza, którą rozbiłeś, pochodziła z czasów dynastii
Ming? - zapytał Corbin spokojnym tonem.
Chłopak odkaszlnął.
- Nie miałem pojęcia, proszę pana. Bardzo przepraszam.
- Siadaj. Napijmy się, zanim zdecydujemy, jak rozwiązać ten
problem. Mamy doskonałego merlota. Będzie ci smakował. -
Odwrócił się do Luciany. - Przyniesiesz kieliszki, moja droga?
Chłopak usiadł w skórzanym fotelu, a Corbin zajął go rozmową.
W tym czasie Luciana wpuściła odrobinę płynu z fiolki do
jednego z kieliszków. Zafascynowana patrzyła, jak bezbarwne
krople trucizny łączą się z krwistoczerwonym trunkiem.
Łagodnie. Śmiertelnie. Ten kieliszek był przeznaczony dla
gościa.
- Na zdrowie - powiedział Arcydemon.
Corbin obracał kieliszkiem i przyglądał się kolorowi wina. Zanim
się napił, mocno wciągnął w nozdrza
zapach trunku. W końcu wziął łyk i uśmiechnął się z ogromnym
zadowoleniem. Luciana powoli sączyła wino. Czuła smak dębu i
śliwki na podniebieniu i powoli zaczynała się rozluźniać.
Chłopak nieśmiało pociągnął łyk wina.
- Jeszcze raz przepraszam za wazę, proszę pana. Pewnie była
bardzo droga. Postaram się ją spłacić.
- Brakłoby ci na to życia - powiedział Corbin. -Była warta jakieś
parę milionów. Spłacenie jej zajęłoby ci wieki. Nie mam ochoty
czekać tak długo. Ta waza była więcej warta niż ty. Nic nie jest w
stanie zrekompensować tej straty.
- Może jednak da się coś wymyślić - powiedział chłopak. Na jego
twarzy malował się niepokój. Pokojowy przełknął głośno i potarł
ręką szyję. Potem głośno odchrząknął. I jeszcze raz. Dźwięki,
które wydobywały się z jego gardła, były przerażające. Śmierć
zbliżała się z każdą chwilą. Chłopak upadł na podłogę i zaczął się
dusić. Drżał i wił się z bólu. Luciana z trudem opanowała chęć
rzucenia się na pomoc. Podzieliłaby jego los, gdyby Corbin
wyczuł w niej choćby nutę słabości. Na szczęście Luciana był
silna. Dwieście lat temu wyzbyła się wszelkich słabości. W tym
swojego ludzkiego życia.
W końcu konwulsje ustały. Chłopak leżał nieruchomo na
podłodze. Zapadła przejmująca cisza. Wydawało się, że wszystko
jest spowite spokojem. Luciana nie chciała patrzeć na zmarłego.
Widziała zbyt wiele trupów. W większości przypadków były to
ludzkie ciała. Demony posiadają wszystkie cechy fizyczne ludzi.
Jedyna różnica polegała na tym, że ciało demona było w zasadzie
niezniszczalne. Chociaż, jak Luciana
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzonowiec.htw.pl
  • Odnośniki