Cena Purpury - Frank S. Becker - ebook, Kryminał, sensacja, thriller

[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Niniejsza
darmowa publikacja
zawiera jedynie fragment
pełnej wersji całej publikacji.
Aby przeczytaæ ten tytuł w pełnej wersji
.
Niniejsza publikacja mo¿e byæ kopiowana, oraz dowolnie
rozprowadzana tylko i wył¹cznie w formie dostarczonej przez
NetPress Digital Sp. z o.o., operatora
. Zabronione s¹
jakiekolwiek zmiany w zawartoœci publikacji bez pisemnej zgody
NetPress oraz wydawcy niniejszej publikacji. Zabrania siê jej
od-sprzeda¿y, zgodnie z
.
Pełna wersja niniejszej publikacji jest do nabycia w sklepie
internetowym
Cena Purpury
Frank S. Becker
Tytuł oryginału
Der Preis des Purpurs
Przekład:
Jacek Jurczyński SDB
Redaktor techniczny:
Ewa Czyżowska
Korekta:
Aneta Tkaczyk
Łamanie:
Edycja
© 2007 by Langen Müller in der F.A. Herbig Verlagsbuchhandlung
GmbH,
Munich
© Copyright for the Polish edition by Wydawnictwo M, Kraków
2008
ISBN 978-83-7595-087-8
ISBN wersji cyfrowej 978-83-7595-511-8
Wydawnictwo M
ul. Kanonicza 11, 31-002 Kraków
tel. 12-431-25-50; fax 12-431-25-75
e-mail: mwydawnictwo@mwydawnictwo.pl
www.mwydawnictwo.pl
www.ksiegarniakatolicka.pl
3/72
 ROZDZIAŁ 1OBCA
OJCZYZNA
(275–276 r. po Ch)
Wiemy, że nieopisaną katastrofę zagrażającą całemu okręgowi ziemi,
więcej, koniec świata, który przysporzy straszliwych cierpień,
powstrzymać może jedynie czas dany Cesarstwu Rzymskiemu. Dlatego
nie chcąc go doświadczyć i modląc się o zwłokę, przyczyniamy się do
dalszego trwania Rzymu.
TERTULIAN, OJCIEC KOŚCIOŁA
Wiodąc spojrzeniem za liściem klonu, potężnie zbudowany żołnierz o
blond czuprynie podniósł powoli w górę czubek buta. Liść, wirując, bu-
jał się w powietrzu, zapalił się przez chwilę błyskiem słońca, po czym
bezszelestnie upadł na żwirowaną drogę. Stał na niej wóz podróżny
świecący okuciami z brązu. Jego nadwozie prawie nie kołysało się nad
kołami szprychowymi, podtrzymywane przez skórzane pasy przeciąg-
nięte przez paszcze małych panter u końców drążków zawieszenia.
Choć żołnierz bardzo się wysilał, nie mógł dostrzec żadnego innego
ruchu. Od rana kłusował obok, bliżej niż każdy z pozostałych członków
eskorty, żeby tylko pochwycić spojrzenie jadącej w nim kobiety. Ale za-
słona pozostawała zasunięta. A przecież jeszcze wczoraj wieczorem
uśmiechnęła się do niego, gdy przytrzymywał jej drzwi przy wysi-
adaniu, by zaraz potem zniknąć wraz z małym dzieckiem we wnętrzu
gospody. Uśmiechnęła się, spoglądając mu prosto w twarz szmarag-
dowymi oczyma, nad którymi śmiałe łuki brwi nadawały jej obliczu
[ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • trzonowiec.htw.pl
  • Odnośniki